We use cookies on this site to enhance your user experience. Do You agree?

Hanna Mystkowska-Głowińska, 1954-2023

Po opublikowaniu informacji o tej stracie dotarło do nas wiele serdecznych wspomnień  o pani Hani . Postanowiliśmy je tutaj zebrać, aby jeszcze raz oddać hołd tej wyjątkowej osobie. Dziękujęmy!

fot. Monika Bereżecka

 

“Dziś przyszła smutna wiadomość o śmierci Hanny Mystkowskiej, sekretarki Instytutu Socjologii UW na Karowej. Cisną się słowa takie jak „ikona”, „symbol”, „legenda” i jest to całkowicie uprawnione, gdyż pani Hania była ikoną i legendą Karowej.
W 2006 r., kiedy zaczynałam pracę w Wyborczej, napisałam reportaż o sekretarkach, który został odrzucony przez redakcję. Mnóstwo mam tych odrzutów poupychanych po szufladach i całkiem niedawno na płycie CD z tajemniczym podpisem „Wszystko”, znalazłam ów sekretarkowy materiał wraz ze stykówkami zdjęć by Zorka Project.
Wśród bohaterek jest też Hanna Mystkowska, z którą odważyłam się wtedy, rok po skończeniu studiów, porozmawiać. Postanowiłam zamieścić tu na pamiątkę kilka cytatów, a zwłaszcza piękne ujęcia pani Hani autorstwa Monika Bereżecka.
– Zawód, a nawet biurko odziedziczyłam po mamie. W sekretariacie Instytutu Socjologii UW pracowała ponad ćwierć wieku, a kiedy zmarła, dyrekcja zaproponowała mi przejęcie etatu. Wszyscy przychodzili, żeby zobaczyć, jak wygląda „ta córka Mystkowskiej”. Mijał dopiero trzeci miesiąc od śmierci mamy, dokumenty pisane były jej charakterem. Brałam coś do ręki i po prostu zaczynałam płakać. Ale wkrótce polubiłam to miejsce.
– Rano, jak wstaję z łóżka, to po pierwsze wypuszczam pieseczka. Niunia prawie nie chodzi na łapach, bo ma panią, która jest od tego, żeby nosić na rękach. Później robię śniadanko, piję kawkę, palę papieroska do kawki i kręcę loki.
– W tym roku jest spory wysyp studentów, których rodzice studiowali za mojej kadencji. Socjologia to taki rodzinny kierunek. To bardzo miłe.
– Lubię ruch, ludzi. I jestem gaduła. Jeśli by mi przyszło pracować w archiwum, to chyba bym umarła po dwóch miesiącach. Albo bym chodziła po ulicach i sama do siebie gadała. Raz studenci z rocznika 83/84 zaprosili mnie na spotkanie w klubie go – go. Portier trochę się zdziwił, kiedy weszłam. A oni posadzili mnie na kanapie i po kolei opowiadali swoje życie. Kanapa zwierzeń, jak w Big Brotherze. A dziewczyny rzucały mi się na szyję. I się poryczałam. Nawet, kiedy człowiek jest umordowany, takie chwile to rekompensują. Wtedy mam świadomość, że wszystko ma sens.”

 

“Socjologia na Karowej to wiele ważnych dla mnie postaci. Wśród naukowego świata – nie dało się nie poznać i nie zapamietać Pani Hani M. – spiritus movens sekretariatu. Pamiętam strach przed wejściem do sekretariatu, potem- pamietam niecodzienne poczucie humoru, krótkie, zdecydowane odpowiedzi, niezwykła pamięć.
Po 20 latach od skończenia studiów nadal pamiętała moje imię, a co więcej, imię mojego syna…
Pani Haniu….”

 

“Smutno . Pani Hania była naszą opoką. Dzielnie chroniła nas w stanie wojennym przed SB. A na co dzień ratowała przed skutkami młodzieńczej głupoty i wszelkiej niefrasobliwości
Zaczęłam studia w 1983 roku. A aresztowanie naszego kolegi, który prowadził podziemne wydawnictwo STOP oraz inne, mniej lub bardziej dramatyczne historie, to były lata 1985 – 1986/87.
Kiedyś się jej obawiałem, potem odkryłem że miała wielkie serce i mnóstwo dobroci dla nas, ale musiała je trochę chować by móc sprawnie pracować. Chyba mnie nawet trochę polubiła, bo szybko dostawałem podbity indeks z powrotem”

 

“Dobry duch Karowej, niezapomniana pani Hania.”

 

“Oj jak ja się Jej bałam przez pierwsze lata studiów. Potem odkryłam że za tą straszącą mnie fasadą kryje się bardzo dobra, pomocna i życzliwa osoba. Jednak nawet po tym odkryciu nie odważyłabym się przerwać Jej przerwy na papierosa…”

 

“Na pozór groźna. Ale nic bardziej mylnego. Pani Hania Mystkowska miała wielkie serce i masę cierpliwości do nas, studentów. Znała nas wszystkich i pomagała we wszystkim w czym tylko mogła. Gdyby nie jej pomoc, zanim jeszcze zostałam studentką, kto wie jak potoczyłoby się moje profesjonalne życie.
Dziękuję za wszystko!”

 

“Sekretariat IFiS WS UW (wtedy jeszcze połączone), kawałek mojego życia
Szara eminencja wydziału socjologii”

 

“Pani z dziekanatu” – wzorzec zatwierdzony przez Instytut Miar i Wag”

 

“Na Uczelni mówi się zawsze, że dziekan wydziału może i rządzi, ale to pani z dziekanatu naprawdę panuje. I taka była prawda o p. Hani Mystkowskiej z – wówczas jeszcze – Instytutu Socjologii UW. Dziś dotarła do mnie informacja o jej śmierci.
Pani Hania wpisywała się IDEALNIE w stereotypy o wrednej pani z sekretariatu. Miała donośny, lekko skrzeczący głos, chodziła zgarbiona non stop na papieroska (choć było to nielegalne w miejscu, gdzie paliła), popijała kaweczki przyjmując studentki_tów i nasze sprawy. Nikt tak jak ona nie mówił: “nie”, “nigdy”, “nie da się”, “nie wiadomo”, “nie ma takiej opcji”, “nikt”, “nie wiem”, “nie wolno”. I nikt nie wzbudzał w nas takiego lęku na początku studiów, jak ona.
Ale pani Hania szybko okazywała się być tak naprawdę studencką przyjaciółką. Jasne, formalności formalnościami ale jak coś trzeba było nagiąć, to tylko ona potrafiła to tak zrobić. To do niej kolejne_ni dyrektorki_rzy chodzili pytać, czy da się coś tam zakręcić, zamotać, żeby studentkom_tom było dobrze. To ona wiedziała, co zrobić, żeby jednak się udało zdać i żeby wszystko było na czas. Pod fasadą wrogiej pani z dziekanatu kryła się osoba, która Instytut Socjologii UW znała, rozumiała i chyba nawet kochała.
Ja pamiętam moje z nią comiesięczne spotkania przy okazji ukazania się nowego numeru miesięcznika studenckiego IS UW “Niusy”, którego naczelną byłam. Zwyczajem bowiem stało się, że w dniu wydania, poza tym że do regularnej sprzedaży, trafiała gazeta na biurko dyrekcji Instytutu oraz oczywiście na biuro pani Hani. To ona była pierwszą czytelniczką, pierwszą recenzentką i pierwszą krytyczką każdego numeru.

Dla mnie pani Hania pozostanie w pamięci jako jeden z symboli Instytutu Socjologii UW z czasów, gdy ja tam studiowałam. Pozostanie też wzorem Pani z Dziekanatu. Takich, jak ona, już nie robią.”

 

“IS [Instytut Socjologii, obecnie: Wydział Socjologii] zlecił mi kiedyś porządkowanie kart egzaminacyjnych studentów i mialam wtedy przyjemność (zaszczyt!) przez kilka dni siedzieć w sekretariacie obok Pani Hani. Poznałam wtedy jej wspaniały cięty humor.”

 

Legenda Karowej! Ratowała tyłek pokoleniom socjologów. Moja mama miała z nią przyjemność, a później ja. I setki innych osób”

 

Opoka. Ikona. Ale przede wszystkim charakter tego wydziału – brak formalizmu z domieszką ironii.
Nowym dyrektorom ds. studenckich czasami na początku wydawało się, że regulamin studiów to poważna sprawa i to przepis kieruje życiem studenta… Dosyć szybko zderzali się z pragmatycznym, a jednocześnie dobrotliwym podejściem naszego anioła stróża, czyli Hani M. Okazywało się, że w IS to regulamin studiów (a nawet USOS!) jest dla studenta, a nie student dla regulaminu studiów.
Pamiętam, jak zaproponowałem pewne niekonwencjonalne rozwiązanie związane z rozliczeniem roku moich studiów. Wicedyrektor zrobił wielkie oczy, po czym skierował je na Hanię: „Ale czy my tak możemy?”. „Możemy”, brzmiała szybka odpowiedź. Dyskusja nie była kontynuowana. Hania locuta, causa finita.
Pewne pozornie kryzysowe zdarzenie miało miejsce gdzieś w połowie mojego trzeciego roku studiowania. Idąc przez park Socjologa, spotkałem kogoś z mojego rocznika. „Patryk, ale Ty wiesz, że już nie studiujesz? Wisi kartka na »łączniku«” [czyli korkowej tablicy, służącej szybkiej komunikacji – rzecz obecnie nieznana]. I rzeczywiście – około 20-30 osób, w większości dobrze mi znanych. Te same nazwiska pojawiały się na tablicy przez poprzednie kilka tygodni, z kolejnymi adnotacjami – „prosi się następujące osoby o zgłoszenie do sekretariatu w związku z rozliczeniem roku”, „prosi się o pilne…”, itd. aż po „prosi się… pod rygorem skreślenia z listy studentów”. Wchodzę więc do sekretariatu (w którym bywałem prawie codziennie, np. żeby sprawdzić, czy przyszły listy do Samorządu czy DKF-u): „pani Haniu, co to za historia z tym skreślaniem, codziennie się widzimy, nic Pani nie mówiła?”. „A nie, to tak tylko napisałam, żebyście w końcu przyszli o rozliczeniu porozmawiać, bo pół roku minęło, można by już zrobić porządek w papierach…”

 

“Królowa Krwawych Podanek, Anioł Stróż Studentów – myślę, że niewiele osób zrobiło dla socjologii tyle co ona. Na zawsze”

 

“Smutek i nostalgia. Pamiętam nawet jej głos, to spojrzenie “spode łba”, bo zawsze się nad nią stało. Sarkastyczna, ironiczna i bardzo życzliwa”

 

“Pani Hania! Najpierw postrach – potem najlepszy sojusznik! Smutno”

 

“Pani Hania to było i wielkie serce i wspaniały duch miejsca Karowej. Bardzo smutno.”

 

“Wielki smutek… Pani Hania wzruszyła mnie tym, że pamiętała mnie po roku dziekanki i od razu wiedziała, gdzie leży mój indeks… Pamięć miała nieziemską.”

 

“Cudowny człowiek, ogromnego serca, znała nas wszystkich na pamięć… z imienia, nazwiska i numeru albumu… I zawsze wspierała. Ogromny smutek i niebywała strata!”

 

“Złota Kobieta! Wiele jej zawdzięczam!”

 

“Kochana Hania, trzymała cały wydział w pionie. To dzięki niej ta skomplikowana maszyneria działała. Początkowo trochę się Pani Hani bałem, jak chyba wszyscy, ale potem nie było jak bez niej żyć. Bardzo smutna wiadomość. [*]”

 

“Pani Hania jedyna. niezastąpiona. anioł stróż studentów tylu pokoleń … b b smutno …”

 

“Kochana Pani Hania wizytówka Karowej, człowiek legenda. I taką Ją zapamiętamy!”

 

“Odeszła pewna epoka”

 

“Przyjaciel o Wielkim Sercu!”

 

“Wspaniała osoba, wielkie serce i genialna pamięć”

 

“Złoty Człowiek! Wykładowców niektórych nie pamiętam, a Panią Hanię zawsze”

 

“Ojej, królowa I chodząca historia, studia nie byłyby takie same bez Niej…”

 

“Pani Hania to faktycznie Instytucja na Karowej”

 

“Pani Hania – Postrach i Wybawicielka”

 

“Bardzo smutna wiadomość… Dla pokoleñ studiujących na Karowej”

 

“Dusza i serce Wydziału Socjologii Uniwersytet Warszawski. Wszystko da się załatwić. Tylko trzeba być miłym dla pani Hani.
Dziękuję, że nas pani tego nauczyła. Jedna z najważniejszych nauk na studiach, a jakże było ich wiele.
Mam nadzieję, że wprowadza pani swoje porządki dalej, gdzieś dalej.”

 

“Pamiętam Panią Hanię “wysiadującą” dyplomy”

 

“Kochana i niezapomniana Hania z Karowej. Człowiek instytucja. [*] [*] [*]”

 

“W czasach przed komputerowym systemem obsługi studentów USOS była instytucją i najwyższą instancją na socjologii. Znała i załatwiała wszystkie sprawy. Wydawała się surowa, z tym chłodnym dystansem, chropowatym głosem i ironicznym spojrzeniem zza okularów, którym potrafiła spacyfikować każdego studenta. Miała też swój radar i osoby, którym dyskretnie pomagała wychodząc poza regulamin studiów, po ludzku. Dużo takiej pomocy dostałem i jestem za to wdzięczny. Hania była potem na naszym ślubie, poznała nasze dzieci, spotykaliśmy się przy różnych okazjach. Będziemy tęsknić …”

 

“dobry duch Instytutu, pozostanie w pamięci wielu pokoleń studentów”

 

“Nasza Hania. Nie mogę uwierzyć, że odeszła. Mnie zawsze otaczała matczyną opieką, sercem. Znała każde nasze złamane serce, wynik egzaminu i oczywiście jak nikt zarządzała kartkami na żywność. Tak bardzo mi żal .”

 

“Takie osoby-instytucje są nie do zastąpienia. Fajnie jest pomyśleć, że jej praca była doceniana”