We use cookies on this site to enhance your user experience. Do You agree?

Paweł Śpiewak (1951 – 2023)

Nie żyje Paweł Śpiewak, wieloletni pracownik naukowy Wydziału Socjologii.

Jakość życia wydziału uniwersyteckiego zależy od wielu rzeczy, ale dla studentów jedna rzecz jest najistotniejsza. Jest to jakość pracujących w danym miejscu nauczycieli. Paweł Śpiewak był nauczycielem wybitnym. Jako taki nie tylko kontynuował tradycję Zakładu Historii Myśli Społecznej, dawniej prowadzonego przez uczonych tak wybitnych jak Nina Assorodobraj-Kula. Wpisywał się również w pluralistyczną, rozdyskutowaną, przepełnioną zamiłowaniem do wolności słowa i myślenia atmosferę Wydziału Socjologii UW.

 

Trafiłam na jego zajęcia w początku lat 2000., gdy nie prowadził już zasadniczo zajęć kursowych. Zamiast tego co kilka lat wymyślał nowy, głęboko zajmujący go temat seminarium. Pierwsze takie seminarium, na które u niego trafiłam, było poświęcone teoriom totalitaryzmu. Na zajęcia otwierające rok akademicki przyszły tłumy, które szczelnie obsiadły wszystkie krzesła i podłogę w połączonej okrągłym stołem sali 303.

 

Paweł Śpiewak przychodził, siadał przy tym okrągłym stole i niby od niechcenia rzucał kilka uwag, patrząc w zeszyt, w którym coś notował. Na zajęciach pozwalał wybrzmieć ciszy, tak potrzebnej, aby rozpoczęła się gorąca dyskusja. Pozwalał nam krytykować autorów czytanych przez nas tekstów, a także spierać się z nim gwałtownie, pod jednym jednak warunkiem: że dokładnie przeczytaliśmy zadany rozdział czy esej. Mówił też rzeczy od siebie i ich intelektualna jakość była niepodważalna, były to stwierdzenia, które na długo zostawały w pamięci. Seminaria Pawła Śpiewaka były jedynymi zajęciami, w których w życiu uczestniczyłam, na których można było usłyszeć wypowiedziane w gorączce słowa: „ależ co pan opowiada, Panie Profesorze!”. Paweł Śpiewak nie tracił wtedy spokoju, dyskutował z nami poważnie i aż do końca, bo uważał, że myślenie jest rzeczą najważniejszą, osobistą, centralną w życiu.

 

To w sali 303 właśnie przez kolejne lata obywały się te i kolejne zajęcia. Następnym seminarium po teoriach totalitaryzmu było to o Alexisie de Tocqueville’u. Paweł Śpiewak przyszedł, omiótł pękającą w szwach salę szelmowskim spojrzeniem i powiedział: „Proszę Państwa, oczekuję, że wasza znajomość Tocqueville’a będzie tak głęboka po czekających nas tu dwóch latach, jak moja znajomość Karola Marksa po studiach w Polsce Ludowej”. Z tych zajęć narodziła się nie jedna praca magisterska i doktorska. Później były jeszcze zajęcia o Zagładzie Żydów, o Leszku Kołakowskim. W ostatnich latach Paweł Śpiewak prowadził także prowokacyjnie zatytułowane zajęcia o filozofii politycznej… Jarosława Kaczyńskiego.

 

Profesor chciał rozmawiać i po zajęciach. O filozofii Hannah Arendt dyskutowało nam się tak dobrze, że zaproponował utworzenie nieformalnego seminarium domowego, które potem trwało blisko dekadę, ciągle uzupełniane nowymi osobami. Część tych osób postanowiło potem zostać na Wydziale Socjologii UW. Inne współtworzą dziś środowisko Kultury Liberalnej.

 

Często, gdy umiera wielki uczony, mówi się: miał świetne publikacje, ale nie zostawił uczniów. Z Pawłem Śpiewakiem było inaczej. Nie tylko pozostawił nas – całe grono osób, które nauczył bezkompromisowości myślenia. On także spełniał się jako intelektualista w dyskusji z nami, wypróbowywał koncepcje i paradoksy, słuchał, czytał, uczył się razem z nami. To on nauczył mnie, że tajemnica dobrych zajęć akademickich nie polega bynajmniej na tym, że studenci nauczą się czegoś od wykładowcy. Polega ona na tym, że to wykładowca nauczy się czegoś od studentów. 

 

Wspomnienie autorstwa dr hab. Karoliny Wigury-Kuisz